Zupa w Radzie

Godność

 

Lekcja szacunku i solidarności jaką daliśmy w Krakowie utwierdziła mnie w przekonaniu jak ważne jasne i zdecydowane komunikowanie poglądów i nie można  zapominać o tych o których się mówi, trzeba oddać im głos.

W Misji jestem inicjatorem i koordynatorem działań jednak ilość i intensywność ich zależy od szerokiej współpracy.

Wyjazd do Krakowa to był impuls, nie obserwowałam konta Pana radnego ale co jakiś czas dostawałam wiadomości od osób z Krakowa i z Warszawy z linkami do jego wpisów. Oczy otworzyłam szeroko ze zdumienia jak przeczytałam wpis o menelach, śmierdzących którzy nie godni są siedzieć na tych samych krzesłach co kasta rządząca w Krakowie. Pomyślałam że ten człowiek oszalał i gotów jest radykalizować swoje wpisy i posuwać się co raz dalej. Poczułam że nadszedł czas reakcji i swoim wpisem na koncie zachęciłam ludzi obserwujących moje konto do zdecydowanej reakcji w obronie osób które On obraża. Postanowiłam pojechać z grupą pracowników i osób dotkniętych bezdomnością aby wesprzeć organizacje działające tam na miejscu. Nie miałam konkretnego planu, chciałam po ludzku zamanifestować solidarność z potrzebującymi.

Zorganizowaliśmy spotkanie w schronisku porozmawialiśmy o tym co wyprawia radny, jakiego podłego używa języka. Poczytaliśmy wpisy i komentarze. Okazało się że zainteresowanie wyjazdem przeszło moje oczekiwanie.Mieszkańcy tłumnie wpisali się na listę wyjazdową. Musicie wiedzieć że zazwyczaj próba wyciągnięcia ludzi na wspólne wyjście do kina, teatru, filharmonii, wyjazdu do Rzymu to jest ciągnięcie za uszy. A tu proszę piękna frekwencja. Spotykałam ludzi na podwórku schroniska i mówili że cieszą się że zdecydowaliśmy się na reakcję, że czują że muszą jechać. Panowie brali urlopy w pracy, zawieszali zajęcia teatralne, prosili o wolne na terapii, odwoływali rodzinne spotkania. Wśród nich byli i tacy którzy dobrze znają smak ulicy bo spędzili na niej wiele lat i Ci którzy już są w mieszkaniach treningowych oczekując na lokal z zasobów gminy, a także osoby samodzielnie funkcjonujące wynajmujące mieszkanie. Reakcja po naszym wejściu na plac niektórych osób mówi sama za siebie, padały sowa „Co to nie bezdomni, ja oni wyglądają, zobacz ich buty, kaktus mi tu wyrośnie jeśli tak wygląda bezdomny” . Bardzo nas cieszą te słowa bo to tylko utwierdza nas w przekonaniu że kąpiel, przebranie człowieka opanowane mamy do perfekcji. Prosiliśmy Panów aby ubrali się swobodnie, pamiętając jednak o tym iż będziemy uczestniczyli w radzie miasta.

 Czego nie wie radny ?

Ludziom się wydaje że jak widzą człowieka z zaniedbaną brodą, czują smród, słyszą bluzgi, widzą pijanego człowieka to właśnie poznali zjawisko bezdomności. Tak wyglada rzucająca się w oczy część osób nadurzyjających alkcholu czy innych  środkow psychoaktywnych. Choć byście codziennie chodzili przez park obok śpiącej osoby na ławce to nie poznacie jej problemów, nie dowiecie się co może mu pomóc jeśli nie zatrzymacie się i nie znajdziecie czasu na rozmowę. Prawdziwą rozmowę. Nie potraficie, nie chcecie, to dajcie pracować ludziom którzy wiedzą jak rozmawiać i motywować do zmiany. Nie oczekujcie że jesteśmy cudotwórcami i w jeden dzień zmienimy życie kogoś kto pięćdziesiąt lat był poniewierany. To nie działa tak że podchodzimy i wciskamy guzik - zaufanie. Czy Wy wsiadacie do samochodu z każdym kto Wam to zaproponuje? Jesteście wstanie spać z obcymi ludźmi w pokoju ? Potrzebujemy czasu i my i ten człowiek na zaufanie sobie. I to poznanie odbywa się w Krakowie na Plantach, to jest ta pierwsza bezpieczna rozmowa, uśmiech, zaufanie i kolejny krok.

Dlaczego to my pojechaliśmy ?

Nawiązanie kontaktu z człowiekim w parku nie daje mu na tyle poczucia bezpieczeństwa aby miał siłę wstac z ławki i zawalczyć o siebie. To nie jest jeszcze pełna gotowość do manifestowania swojej bezradności, do opowiedzenia o bólu istnienia, do przyznania się do porażki, choroby, czasem nie jest to jeszcze czas na przyjęcie pomocy. Ci którzy przekroczyli drzwi schroniska,wyspali się, najedli do syta, wiedzą już co im pomogło podjąć decyzję. Nie wszyscy są gotowi na dawanie świadectwa. Do autokaru wsiedli Ci którzy czuli że dadzą radę. My z Misji jesteśmy wprawieni chodzimy wspólnie na debaty, organizyjemy spotkania z kandydatami na prezydentów, wspieraliśmy strajk osób z niepełnosprawnościami, uczestniczymy czynnie w kongresie obywatelskim RPO. 

Wyjechali wspólnie również pracownicy Misji: psycholog, terapeuta uzależnień, pracownicy socjalni, pracujący w schronisku, mieszkaniach treningowych, pełniący służbę na streetworkingu. Byliśmy zwartą drużyna mogącą służyć pomocą w każdej nurtującej sprawie. Nieskromnie powiem że moja to zasługa bo zbudowałam zespół fenomenalnych ludzi którzy kochają to co robią i potrafią to robić profesjonalnie. Mogę z nimi góry przenosić, przebieraliśmy się za piratów, budowaliśmy statek, byliśmy dwukrotnie dwudziestoosobową grupą u Papieża Franciszka. A wszystkie te pomysły zrealizowaliśmy od zera do pełnego sukcesu. W takiej ekipie jesteśmy wstanie zrealizować każdy śmiały plan.

Tym razem na wyjeździe nie byliśmy jednak sami. Od samego początku była z nami Prezeska Daj Herbatę. Kasia Nicewicz to człowiek na osobny wpis. Od dłuższego czasu wymieniałyśmy poglądy na temat wyczynów radnego i gotowała się jej krew w żyłach, bo ma w sobie głęboką nie zgodę na krzywdę ludzką.  Pomagała nam nagłośnić akcję i dzieliła się swoim dużym doświadczeniem w pracy na rzecz osób przebywających w przestrzeni publicznej.  

Artur Zalewski prawnik współpracujący z Komisją Ekspertów ds. Przeciwdziałania Bezdomności. Poznaliśmy się kiedy to pracował w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich i pełnił funkcję sekretarza tej komisji. Człowiek który nosi w sobie nie zgode na łamanie praw obywatelskich osób doświadczających bezdomności i w ramach prywatnej praktyki pomaga również  Ogólnopolskiej Federacji na rzecz Rozwiązania Problemu Bezdomności. To on pomógł sformułować stanowisko Federacji ws. projektów uchwał RM Krakowa.

Krzysztof Wesołowski pracownik socjalny z zamiłowania i wykształcenia aktualnie kierownik schroniska Caritas w Legionowie. Zrobił już nam setki fantastycznych zdjęć nikt tak jak on nie potrafi ująć troski, zapału, energii ale i radości na twarzach ludzi. Był z nami i służył wsparciem i ramieniem

No i rzecz jasna nasz Kuba Wilczek. Nasz, bo szef, wszystkich szefów w Federacji człowiek który zawsze odbiera telefon i służy pomocą o każdej porze dnia. Ciepły, mądry, pracowity, odważny człowiek który chciał być tam gdzie ludziom potrzebna jest pomoc na polu bitwy. To facet który zna wszystkie połączenia komunikacyjne w kraju i Europie bo poświęca swój czas na poznawanie i ludzi i metod pracy z osobami w kryzysie bezdomności. Bezcenne wsparcie i doświadczenie.

Kraków

Wiele lat temu na szkoleniu z fundraisingu poznałam fenomenalnego Ojca Henryka Cisowskiego z Dzieła pomocy Ojca Pio, tak znajomość z nim przez spotkanie w Rzymie na wizycie u Papieża Franciszka doprowadziła mnie do Jolanty Kaczmarczyk. Bez znajomości z nią nie udało by się bezproblemowo zorganizować obiadu w dziele dla całej drużyny.  Występując przed radnymi przypomniała że propozycje uchwały  są sprzeczne z Konstytucją, z konwencją praw człowieka, z ustawami o pomocy społecznej. A słowa radnego przysparzają dodatkowych cierpień osobom w kryzysie bezdomności.

Zupa na Plantach to grupa niesamowitych entuzjastów będących z ludźmi i dla ludzi. Obserwując ich wpisy opisujące działania poczujecie realną miłość i zrozumiecie że  Wy macie sporo do zrobienia. Dlatego czytanie ich wpisów grozi nagłym przypływem chęci działania, więc uczciwie ostrzegam to może być niebezpieczne.  Często o tym pisze Piotr Żyłka. Miałam przyjemność poznać go kilka lat temu na spotkaniu u Rzecznika Praw Obywatelskich. To bardzo skromny człowiek, typ słuchacza i obserwatora. Jak się okazało później wnikliwego słuchacza i skutecznego działacza. Nasze drogi zbiegły się ponieważ postanowił wspierać osoby w kryzysie bezdomności , strasznie cieszę się że dołączył do drużyny ludzi którzy chcą zmienić świat tych których większość nie zauważa.  

Oczywiście organizacji i nazwisk powinnam wymienić więcej choćby Wspólnotę Hanna i Przemysława Wilczyńskiego, Fundację Przystań Medyczną i Marię Maciaszek.

Czujemy że z Warszawy do Krakowa jest zdecydowanie bliżej niż wskazuje mapa.

Organizacja wyjazdu

Samo zorganizowanie takiego wyjazdu to spore wyzwanie. Trzeba wystosować zaproszenie, zrobić listę zainteresowanych, zmówić odpowiedni środek lokomocji, zorganizować posiłki, pomyśleć o logistyce.

Iwona zbadała rynek obdzwoniła i poprosiła o oferty biura wynajmujące autokary. Ola zajęła się ustaleniem miejsca obiadu dla dużej grupy, musze przyznać że to było łatwe zadanie bo mieliśmy na miejscy w Krakowie Jolę Kaczmarczyk z Dzieła Ojca Pio. Zjedliśmy pyszny dwu daniowy obiad z deserem i kawą.  Kasia wydrukowała hasła które przykuwały uwagę na sesji rady miasta. Iwona i Darek zrobili zakupy do prowiantu na drogę, Pan Genio i kliku Panów zrobili z tego pyszne kanapki. Zorganizowaliśmy spotkanie z Panami aby omówić kolejne kroki, co zabrać jak się ubrać, opowiedzieć o której wyjeżdżamy i wracamy. Każda z dziewczyn miała od opieką kilku Panów, łatwiej wtedy zapanować nad powrotami do autobusu, toaletami, wydawaniem leków, odpowiadaniem na rodzące się pytania. 

Darek zorganizował zbiórkę za zrzutka.pl., nie wybaczy mi tego ale jest mistrzem w pilnowaniu mnie abym z sensem i krótko mówiła w filmikach. Zazwyczaj jest średnio zadowolony. Wy udostępniliście posta o zbiórce pieniędzy 855 razy, dzięki czemu z mniejszych i większych wpłat uzbieraliśmy 5 263 zł z kwoty 5 000 zł .

Mi nie udało się zorganizować spotkania z prezydentem Krakowa ale to nie warte opisywania. Pewnie tak miało być. Ważne że dotarła do niego wiadomość że jedziemy i jesteśmy zdeterminowani.

 

Wyjazd

Wyjechaliśmy o piątej rano, pomimo zmęczenia nikt nie kładł się spać czuliśmy nerwowość i napięcie. Zastanawialiśmy się jak zostaniemy przyjęci, czy uda nam się wesprzeć Krakowskich pomagaczy i osoby przebywające na Plantach. 

Jakie ogromne było nasze zdziwienie jak otoczyło nas wianuszkiem kilkunastu dziennikarzy chcących poznać nasze intencje przyjazdu ze stolicy do Krakowa. Staraliśmy się ze wszystkich sił nakierować uwagę dziennikarzy na osoby które przeżywają kryzys bezdomności aby same mogły opowiedzieć o tym jak poczuły się czytając słowa, radnego. Przede wszystkim o tym jak ważne jest wsparcie i pierwszy kontakt. Czuliśmy że dzieje się coś niezwykłego bo sami zainteresowani odzyskali głos. Moi Pnowie dali radę, pięknie i madrze mówili o pomaganiu. 

Sesja rady którą obserwowaliśmy z najwyższego piętra budynku, z galerii dla publiczności, zaczęła się od omówienia tematu zorganizowania igrzysk w mieście. Symboliczne to że najpierw mówimy o uciesze ludu a dopiero w kolejnym kroku patrzymy na realne potrzeby. Zniecierpliwieni czekaliśmy na rozpoczęcie dyskusji o kontrowersyjnych uchwałach. Radny  (którego nazwiska udało mi się nie wspomnieć i mam zamiar przy tym trwać ) przedstawił założenia uchwały twierdząc że chce zrobić dobrze mieszkańcom Krakowa i to w trosce o nich zaproponował zmiany. Przepraszam ale nie chce mi się pisać o jego motywacjach, czuję że wije się jak piskorz mota i kręci. To populista, który głośno ryczy i rzuca błotem nie zna się specjalnie na niczym więc szuka co można by tu zrobić aby udać że coś się robi. Zaciśnięte usta i specyficzne gesty wielu obserwującym na myśl przywodziły wodza, tyle że tłum nie dał się ponieść i raczej buczał niż skandował. Panowie wstali z siedzeń w ręce wzięli przygotowane kartki z napisami: #godność, #prawa obywatelskie, #szacunek, #jedność, #zupa w radzie, ale też z #karta praw osób w kryzysie bezdomności ponieważ bardzo chcieliśmy zwrócić uwagę na inicjatywę Komisji ds. Przeciwdziałania Bezdomności przy Rzeczniku Praw Obywatelskich. Mieliśmy ze sobą hasło Zupy na Plantach #ludzie są dobrzy. Hasło z kampanii prezydenckiej Jacka Majchrowskiego # Wspólnie tworzymy przyszłość Krakowa. I nasze Misyjne hasło z którym wszyscy się utożsamiamy # Bezdomność to nie wybór !

Kolejni radni zabierający głos po skandaliście ku naszemu zdumieniu używali sformułowań: osoby w kryzysie bezdomności, ludzie doświadczający bezdomności, mówili o szacunku, godności o tym że radny powinien przestrzegać prawa, mówi że wstydzą się za swojego kolegę. Parę wpadek zaliczyli np. jedna radna wspomniała iż niektórzy wybierają taki styl życia. Uznam że to początek wspólnej drogi i lekcja do odrobienia dla Rady którą ma zamiar powołać Kraków.

Głos zabrały organizacje Krakowskie mające ogromną wiedzę i doświadczenie w pracy z osobami przebywającymi w przestrzeni publicznej miasta. Czuliśmy emocje i prawdę, przejęcie w głosie nie wytrawnych mówców z których gładkiej gadki nic nie wynika, tylko prawdziwych autentycznych zaangażowanych działaczy. Dostali ogromne brawa. Sala zareagowała żywiołowo, czując że padły ważne słowa.

Po przemówieniach wyszliśmy z Sali. Zrobiliśmy wspólne zdjęcie w holu Rady miasta. Czuliśmy entuzjazm, wiedzieliśmy że radny przegrał z kretesem. A my stalismy się jedną drużyną. Czułam obecość Ojca Bogusława :)

Obiad zjedliśmy w Dziele Ojca Pio mogliśmy porozmawiać, wymienić i uspokoić myśli.

Pomimo prognoz i zapowiedzi deszczu, pięknie świeciło słonko mogliśmy podziwiać gród Kraka. Nie zmiennie mury Wawelu robią na mnie wrażenie. Nie którzy byli pierwszy raz w Krakowie. Spokojnym spacerowym krokiem przeszliśmy do Żywej pracowni, rozmawialiśmy miedzy sobą i o trwającym dniu i przyszłości.

Już na miejscu w szerokim gronie działaczy, prawników, ekspertów, osób doświadczających bezdomności rozmawialiśmy o powstającej Radzie ds. Bezdomności w Krakowie i forum które mogłoby skupiać zarówno osoby doświadczające bezdomności jak i organizacje. Znaleźliśmy czas i przestrzeń na rozmowy o Karcie Praw Osób Doświadczających Bezdomności. Czujemy że ta inicjatywa może pomóc w dyskusji o prawach i poszanowaniu godności osób w kryzysie bezdomności.  To była mądra i żywa dyskusja w gronie ludzi szanujących swoją wiedzę i doświadczenie.

Całą drogę powrotną mieliśmy uśmiechy na twarzach, czuliśmy euforię i prawdziwą radość bo dotarły do nas wieści iż Rada miasta Krakowa jednogłośnie odrzuciła uchwałę i zakończyła temat. W mediach pojawiały się co chwilę nowe artykuły które jednoznacznie pokazywały iż temat przebił się do świadomości społecznej. Wydarzyło się coś ważnego ludzie stali się podmiotem, uczestniczyli w dyskusji i pokazali prawdziwą twarz osób którym pomagamy . Czuliśmy jedność, radość i widzieliśmy tęczę  :)