10 lat temu odszedł Ojciec Bogusław Paleczny- charyzmatyczny wizjoner z wielkimi planami.

Ojciec Bogusław Paleczny zmarł 10 lat temu w wieku 50 lat. To był szok dla wszystkich którzy go znali. A znało Go wielu ludzi, bo to dzięki ich pomocy zakupił dwa budynki i wyremontował jeden z nich aby mogło w nim funkcjonować schronisko dla osób doświadczających bezdomności. W trakcie studiów seminaryjnych codziennie bywał w okolicach dworca centralnego w Warszawie. Widział ludzi wybierających resztki jedzenia ze śmietnika. Opowiadał, że na początku oddawał swoje kanapki, robił ich coraz więcej w zakonnej stołówce. Wiedział, że jeśli chce skutecznie pomóc wielu osobom - musi zaleźć sojuszników. Doskonałym wsparciem okazały się siostry zakonne, które pomagały mu przygotowywać i wydawać zupę. Służył mu do tego samochód terenowy UAZ i kuchnia polowa, nieodpłatnie przekazana przez Wojsko Polskie. Od marca 1996 roku na tyłach Dworca Centralnego działał „Bar Marta”, gdzie codziennie setki osób otrzymywało ciepły posiłek. Ojciec Bogusław osobiście przygotował jadłospis, dbał o to aby posiłki były zawsze świeże, dobrze przygotowane, pełnowartościowe i w miarę możliwości urozmaicone. Wiosną 1991 roku za zgodą władz zakonnych powołał do istnienia Kamiliańską Misję Pomocy Społecznej (KMPS) działającą w ramach i strukturach Zakonu Posługujących Chorym. W tym samym czasie Polskie Koleje Państwowe użyczyły mu pomieszczenie przy peronie WKD, gdzie po gruntownym remoncie i zakupie sprzętu, powołał do istnienia Punkt Pomocy Medycznej „Św. Kamil”. W Punkcie były wykonywane zabiegi pielęgniarskie i udzielane specjalistyczne porady lekarskie w zakresie chorób wewnętrznych, chirurgii ogólnej, endokrynologii i neurologii. Ponadto w Punkcie wydawana była odzież, bielizna i obuwie z darów. W 1998 roku w warszawskiej dzielnicy Ursus o. Bogusław otworzył i do końca swoich dni kierował Pensjonatem Socjalnym „Św. Łazarz”. Mieszkał wspólnie z podopiecznymi, jadł te same posiłki. Placówka zawsze była wzorem dla innych, ponieważ dbał on o każdy szczegół. Ojciec Paleczny uważał że ludzie w kryzysie bezdomności aby mogli urządzić funkcjonalnie własne mieszkanie i dbać o nie muszą już na etapie schroniska mieszkać w czystych, zadbanych pokojach. Ważne dla niego również było profesjonalne wsparcie pracowników socjalnych. Mówił że biuro, w którym przyjmowali to jest serce domu. Cenił mrówczą pracę wykonywaną codziennie przez pracowników socjalnych. Dbał o bezpieczeństwo osób które zatrudniał. Znając potrzeby pracowniczek zorganizował żłobek i przedszkole dla ich dzieci aby nie musiały rezygnować z pracy w trakcie wolnych dni. Był wymagającym pracodawcą, stawiającym wysoko poprzeczkę ale dbającym o swoich pracowników. O. Bogusław Paleczny znany był ze swojej działalności artystycznej. Śpiewał i grał na gitarze. Nagrywał piosenki religijne i wydał 9 płyt: Totus Tuus, Kolęda Bezdomnych, Ave Maria, Najświętsza Maryja, Stepem Kazachstanu, Chwała Panu, Kochajmy bajek cudowny świat, Modlitwa oraz Kolędy Serca. To właśnie dzięki środkom uzyskanym z koncertów mógł prowadzić swoją działalność oraz na bieżąco przeprowadzać najpotrzebniejsze remonty. Dzięki pozyskiwaniu środków finansowych poza projektowych miał pełną swobodę działania. Jasno i głośno protestował w imieniu ludzi, którym oferował pomoc, potrafił również ich zmobilizować do występowania w swoim imieniu. Słuchał ich i pomagał w nagłośnieniu problemów jakie utrudniały im wyjście z bezdomności. W 1998 roku wraz z bezdomnymi protestował na hali Dworca Centralnego, przeciwko wyrzucaniu ludzi z poczekalni. Głośno domagał się od władz gruntu pod budowę noclegowni. W 2007 roku w towarzystwie swych podopiecznych na sesji radnych m.st. Warszawy domagał się pieniędzy na inwestycje. Mówił o potrzebie remontów placówek tak, aby pomoc dla osób bezdomnych nie była udzielana w miejscach uwłaczających ich godności. Potrafił bez ogródek wskazywać dziury w systemie i pokazywać winnych zaniedbań. Widzieliśmy, że ta walka o innych, zaangażowanie w jednostkowe przypadki, bardzo go spalała. Czuł, że ma na swoich barkach dźwiga ogromną odpowiedzialność za innych ludzi. Misja stała się jego całym życiem. W ciągu jednego dnia pomagał dziesiątkom osób, bywał w kilku miejscach dziennie. Rano - w placówce, po południu w urzędzie, wieczorem - na koncercie. Nie potrafił działać na pół gwizdka. Miał wielkie marzenia i aspiracje. Potrafił znaleźć ludzi, którzy pomagali mu przekuwać marzenia w cele i realizował najśmielsze przedsięwzięcia. Takim przedsięwzięciem była budowa jachtu pełnomorskiego. Jesienią 2006 roku wraz z bezdomnymi zaczął budować 17 metrowy statek, którym mieli wspólnie popłynąć dookoła świata. Uważał, że bezdomni muszą mieć jakieś wyzwania i tylko w ten sposób można myśleć o wyciągnięciu ich z bezdomności. Myśląc o nim dziś, w przeddzień 10 rocznicy jego śmierci, jestem dumna, że mogłam go poznać i szczęśliwa, że tak wiele mnie nauczył. Żałuję tylko jednego: że nie udało się nam przekonać Go do odpoczynku, do zadbania o siebie. Dziś już wiem, że ojca Bogusława zabił stres. Uśmiechał się i był zaangażowany do samego końca w pomaganie innym, nie widział możliwości zwolnienia tempa. W Misji zajmował się finansami, zatrudnieniem pracowników, problemami z budynkiem, indywidualnymi problemami podopiecznych. Był sterem, żeglarzem i okrętem. Jego życie jest dla nas wzorem ale i ostrzeżeniem. Zmarł 2 czerwca 2009 roku. Przyczyną śmierci był rozległy zawał serca. Wiemy, że z góry czuwa nad swoimi podopiecznymi i dziełami, które stworzył. Nam pozostała żywa pamięć i modlitwa. Wieczny odpoczynek racz Ojcu Bogusławowi dać Panie... Urodził się 9 maja 1959 roku w Szczecinie. Do zakonu Posługujących Chorym (OO. Kamilianie) wstąpił w 1987 roku, śluby wieczyste złożył w 1993 roku a święcenia kapłańskie otrzymał 21 maja 1994 roku z rąk J.E. Ks. Kard. Józefa Glempa w Warszawie. O. Bogusław przez całe swoje życie zakonne oddany był służbie ludziom bezdomnym.

 

Porowska Adriana