Jak zamarza człowiek bezdomny?

Jak zamarza człowiek bezdomny?

[caption id="attachment_699" align="alignleft" width="377"] Jak zamarza człowiek bezdomny?[/caption] Kilka dni temu polskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych opublikowało na swojej stronie internetowej apel o większą rozwagę podczas mrozów, które panują obecnie w Polsce. Podkreślenia wymagają przerażające statystyki. W sam wtorek 22 stycznia 2013 z wychłodzenia zmarło siedem osób! W kolejnym dniu - pięć. Od listopada zeszłego roku z wychłodzenia zmarło już około 100 osób.      Ci którzy próbują nieudolnego ogrzewania się też padają często ofiarami panującego zimna ale z powodu zatrucia tlenkiem węgla. Od września 2012 do stycznia 2012 mamy już przeszło 60 takich śmiertelnych zatruć. Czy żeby zamarznąć na śmierć trzeba faktycznie zamarznąć? Sęk w tym, że nie. Wystarczy się wychłodzić. Temperatura wewnątrz organizmu, uznawana za krytyczną dla funkcji życiowych to 16 st. C. Zdarzają się również przypadki śmierci z wychłodzenia dużo powyżej tej temperatury. Nawet przy 25 st. C. Pamiętajmy że nasza właściwa temperatura to 36,6'C. Gdy temperatura naszego ciała zaczyna spadać poniżej tej wartości robi się już niebezpiecznie. Bezdomni przebywający obecnie niemal stale w niskich temperaturach są wyjątkowo narażeni na taką sytuację i powoli zaczyna się ich walka o przeżycie.

Jak umiera z zimna człowiek bezdomny?

Najpierw wychłodzone zostają odsłonięte części ciała. Marzną najszybciej i gdy temperatura tych miejsc spadnie do 15-16'C naczynia włosowate obkurczą się aby wysłać krew w głąb organizmu. Dzięki temu chronione są najważniejsze dla życia organy. Przy dużym mrozie reakcja taka występuje w ciągu kilku sekund ekspozycji ciała na mróz.

Dlaczego bezdomni się trzęsą?

Wiele osób myśli, że z powodu alkoholizmu. Niekoniecznie. Gdy temperatura ciała człowieka spada tylko do 36,1'C mięśnie napinają się, sztywnieje bark, kark i zaczynają boleć kończyny. To jak szybko wychładza się Twój organizm zależy nie tylko od temperatury otoczenia ale także od ogólnej kondycji organizmu a ta wśród osób bezdomnych bez świadczeń do leczenia i zdrowego odżywiania, jest na ogół mizerna. Jak bezdomny człowiek broni się przed zamarźnięciem? Najprostszym pomysłem jest ruch, machanie rękami, szybki marsz, podskakiwanie. To jednak nie działa na dłuższą metę. Po ok godzinie temperatura ciała spada dalej i dochodzi do 35'C. To medycyna nazywa już płytką hipotermią. Całe ciało zaczyna boleć. Gdy zegniesz rękę, będziesz czuł ból i ciężko będzie ją ponownie wyprostować. Spada koncentracja i przestajemy myśleć logicznie. Mięśnie są tak zesztywniałe i obolałe, że bardzo łatwo się wywrócić. Gdy już się wywrócimy, nie mamy siły wstać i nasze szanse na przeżycie drastycznie maleją. Będąc w takim stadium wychłodzenia, nasz przykładowy bezdomny może umrzeć z powodu potknięcia się o rozwiązane sznurowadło czy dodatkową dziurę w odzieży. Zaczyna się rozpaczliwa walka o przetrwanie, a to dopiero tylko 35 stopni Celsjusza.  Gdy nasz przykładowy bezdomny nie znajdzie na czas schronienia w ciągu opisywanego powyżej czasu czyli około 1-2 godzin od wyjścia na duży mróz, wychłodzi się jeszcze bardziej. Gdy jego organizm osiągnie 35'C, przestanie logicznie myśleć, straci pamięć, utraci orientację w terenie. Może też tracić świadomość. Cały czas będzie jednak się trząsł bo organizm będzie wytwarzał dreszcze aby ogrzewać narządy wewnętrzne. Do czasu. Przy 32'C wpadnie w głęboką hipotermię i dreszcze ustaną. Krew zgęstnieje. Ostatnim organem, który podejmie jeszcze walkę będą nerki zmagające się z olbrzymią ilością płynu dostarczonego przez obkurczone naczynia krwionośne. Wtedy najprawdopodobniej bezwiednie odda mocz. Kiedy bezdomny człowiek umrze z wychłodzenia? Przy temperaturze ciała 32 stopnie Celsjusza przestanie poznawać ludzi, pojawi się nierówna praca serca, będzie miał omamy, przez które będzie myślał, że jest już bezpieczny. Poczuje nawet ciepło z wyimaginowanego pieca. Może nawet poczuć, że płonie i umiera w ogniu. To będzie paradoksalnie śmierć w płomieniach zamiast na mrozie. Więcej już nic nie poczuje. Straci przytomność i potem umrze jeśli nie znajdą go żadni ludzie zainteresowani jego losem.   Tak może zginąć w czasie mrozu każdy z nas jeśli znajdzie się w ekstremalnych warunkach. Warto mieć to na uwadze. Ludzie bezdomni często padają ofiarami mrozów, bo nie potrafią znaleźć w krytycznym czasie właściwego schronienia. Gdy widzisz takiego marznącego człowieka zainteresuj się nim, bo może on być w stadium wychłodzenia, w którym tylko pomoc świadomego człowieka z dobrym sercem może uratować mu życie. Oczywiście w czasie mrozów następuje mobilizacja służb takich jak Policja, Straż Miejska czy streetworkerzy różnych organizacji, ale często to nie wystarcza. Streetworkerów jest niewielu bo organizacje nie mają środków na utrzymanie ich działalności. Nie chodzi tu nawet o pensje, bo wielu ludzi robi to wolontaryjnie, ale o niezbędny sprzęt jak chociażby auto niezbędne w ciężkich zimowych warunkach. Kamiliańska Misja Pomocy Społecznej w Warszawie prowadzi taki streetworking i jeśli chciałbyś wspomóc tą działalność możesz teraz właśnie przeznaczyć jeden procent swojego podatku za rok 2012 na pomoc ludziom bezdomnym. Może to właśnie taka Twoja pomoc uratuje komuś życie w czasie mrozów. Trzymajcie się ciepło :) Marcin Czerczak - streetworker, wolontariusz.